Miasteczko na krańcu kontynentu
Broome to miasto położone w tropikalnej części Australii Zachodniej. Dojazd tam zajął nam 2 dni, a o trasie więcej możecie przeczytać w poprzednim poście. Miasteczko to jest naprawdę odległe, a swój rozwój historycznie zawdzięcza hodowli pereł, a dziś turystyce. Żeby tu dotrzeć z Sydney musielibyśmy przejechać 4500 km, na przełaj przez cały niemal kontynent. W tej części Australii występuje klimat monsunowy. Część roku jest zdominowana przez ulewne deszcze i cyklony, a część jest sucha i słoneczna. Gdy wybraliśmy się tutaj na początku sierpnia pogoda była idealna. Wiele miejsc noclegowych było już w związku z tym zarezerwowanych. Udało nam się dostać jedno z ostatnich miejsc na polu kempingowym Cable Beach Caravan Park. W cenę wliczony był prąd i dostęp do łazienek, kuchni i basenu. Do tego było blisko do przepięknej plaży, ale o tym poniżej.
Niesamowity krajobraz
W Broome i okolicy przede wszystkim zachwycił nas krajobraz. Niesamowita turkusowa woda zderza się tutaj z płomienno-czerwonymi skałami i białym piaskiem, a do tego soczysta, nasycona zieleń. Gdzie nie spojrzymy dostrzegamy ferie niesamowitych barw. Do najsłynniejszych miejsc należy Gantheaume Point. Gdzie znajdziemy niesamowite formacje skalne, nieustannie atakowane przez fale. Jest to też rejon z jednym z najsilniejszych pływów na świecie. Różnica w wysokości wody może sięgnąć 10 metrów! Gdy odpływ jest wyjątkowo silny, na skalistym dnie można odszukać odciski dinozaurów! Niestety taka sytuacja ma miejsce dosyć rzadko i akurat nie w czasie naszej wizyty. Na pocieszenie mamy nieziemskie widoki!
Cudowne plaże
Cable Beach
Kolor wody w okolicy Broome jest tak niesamowity, a pogoda tak cudowna, że trudno sobie odmówić kąpieli. Warto jednak pamiętać, że w oceanie żerują słonowodne krokodyle i są one realnym zagrożeniem.
Lepiej korzystać ze strzeżonych plaż. Do takich zalicza się niesamowita, niesłychanie szeroka plaża Cable Beach. Możemy ją podziwiać ze szczytu wysokiego klifu, a silne morskie pływy zostawiają na niej ciekawe linie z piasku. Jest to popularne miejsce zwłaszcza wieczorem, kiedy to ludzie zjeżdżają się, żeby podziwiać zachód słońca. Czerwone skały nabierają wtedy mocniejszych barw, a kula ognia znika za horyzontem. W tym czasie organizowane są także przejażdżki na wielbłądach. Sami nie korzystaliśmy, ale widok wielbłądów na piaszczystej plaży przywodzi na myśl północną Afrykę. Podobno zwierzęta są bardzo dobrze traktowane, obowiązują limity wagowe i nie są zmuszane do siadania, dla wygody turystów. Zamiast tego ludzie wsiadają przy użyciu specjalnej platformy wprost na grzbiet zwierzęcia. Oszczędza to wielbłądzie kolana, które podobno są bardzo wrażliwe.
Town Beach
W zasadzie Broome możemy podzielić na dwie części. Bardziej turystyczny sektor w pobliżu Cable Beach i część bardziej historyczną, z zabytkowym centrum i plażą Town Beach. Jest to kolejne piękne miejsce, gdzie warto się zatrzymać. Niesamowite widoki ciągną się dalej w stronę portu, gdzie możemy się przespacerować po molo. Historia Broome skupia się w okół poławiaczy pereł i ich wojażach w tym rejonie. W centrum miasta możemy wejść na drewnianą kładkę – Streeter’s Jetty prowadzącą przez namorzynowy las. Miejsce ma świetny klimat i spotkaliśmy tam wodnego węża! Na szczęście z bezpiecznej odległości Więcej o tym przemyśle opowiemy następnym razem.
Social Hub
Broome to także centrum regionu i turystyczny hot spot. Nie brakuje tutaj atrakcji wodnych i lądowych. Do najpopularniejszych zalicza się zdecydowanie odkrywanie szlaków przeznaczonych dla samochodów terenowych. “Nieopodal” miasta zaczyna się słynna 600km droga Gibb River. Miasteczko korzysta w sezonie z pięknej pogody organizując 2 razy w tygodniu markety na świeżym powietrzu Towarzyszą im foodtrucki, występy zespołów i inne atrakcje. W czwartkowy wieczór odbywa się on w parku przy Town Beach, a w sobotni poranek w okolicy historycznego sądu. Broome to miasteczko przygotowane na przyjmowanie turystów, nie brakuje sklepów z pamiątkami, restauracji i kawiarni. Nie ma to jak kawusia z widokiem na niesamowitą plażę, lub w cieniu baobabu. Szczególnie spodobało nam się Town Beach Cafe, Zanders at Cable Beach. Smakowitą kawę wypalają Kimberley Coffee Company, których znajdziecie na marketach. Smaczego!