Droga do Huaraz
Wymarzyliśmy sobie, że podczas naszej wyprawy do Ameryki Południowej będziemy odkrywać Andy. Znakomity miejscem wypadowym dla tego celu okazało się miasto Huaraz u podnóża łańcucha Cordillera Blanca. Dojechaliśmy tam autokarem z Limy, który zamiast 7h jechał ponad 8h ale tego dnia się nigdzie nie spieszyliśmy. Najpopularniejsze, bezpieczne jeżdżące po całym Peru autobusy to moviltours, cruz del sur i oltrusa. Większość trasy przebiega przez pustynne regiony kraju. Samo miasto Huaraz jest pięknie ulokowane na wysokości 3000m npm. Góruje nad nim najwyższy szczyt Peru – Huascaran 6768 mnpm. Samo miasto jednak nie zachwyca urokiem, a wokół mnóstwo bezpańskich psów.
Laguna Parón
W trakcie naszego pobytu w Huaraz zaliczyliśmy 3 całodniowe wypady w góry. Najczęściej droga busem do początku szlaku zajmuje około 3 godzin. Wszystkie wycieczki rezerwowaliśmy przez nasz hostel, bo proponował bardzo konkurencyjne ceny. W pierwszy dzień pojechaliśmy na Lagune Paron. Trochę obawialiśmy się wysokości, ponieważ jezioro znajduje się na wysokości 4200 metrów, a był to nasz pierwszy dzień w górach. Uznaliśmy to jednak za dobrą rozgrzewkę przed dłuższymi szlakami i większymi wysokościami. W trakcie przejazdu zatrzymaliśmy się na pięknym punkcie widokowym, gdzie znakomicie prezentował się najwyższy szczyt Peru. Większa część trasy przebiegała po szutrowej drodze, która wiła się serpentynami pod górę. Mijaliśmy małe gospodarstwa rolne, malowniczo ulokowane na górskich zboczach. W końcu dotarliśmy nad przepiękną Lagunę Paron. Jest ona do prawdy spektakularna. Wciśnięta w dolinę, a nad nią wystają ośnieżone, potężne, majestatyczne góry.
Punkt Widokowy
Aby wdrapać się na słynny punkt widokowy, którego zdjęcia zwabiły nas z Huaraz nad Lagunę Paron, trzeba przejść godzinny szlak. Pierwsza część pnie się w górę dosyć stromo, a w drugim etapie ścieżka niemal całkowicie znika. Trzeba wdrapywać się dalej po skalnym rumowisku ostrożnie wybierając te najstabilniejsze odłamki. Podążając za naszym przewodnikiem, bezpiecznie dochodzimy na szczyt. Widoki na jezioro w dole i zamykający dolinę za nim szczyt, ze względu na swoją symetryczność zwany “the Pyramid”, zapierają dech w piersi. To jedno z najpiękniejszych miejsc jakie mieliśmy okazję podziwiać. Cieszymy się otaczającym nas krajobrazem i kiedy trzeba już wracać na dół jesteśmy bardzo smutni. Nie możemy się doczekać, aż odkryjemy więcej cudownych rejonów Parku Narodowego Huascaran.
6 komentarzy
Przepiękne góry , no i chyba piękniejsze i bardziej dziewicze niż nasze europejskie Alpy, wspaniale jest oglądać wasze uśmiechnięte twarze w tak przepięknym krajobrazie!!
Dziękujemy za kolejny, wspaniały komentarz. Wysyłamy gorące buziaki z pustyni!
Już Wam pisałam na Instagramie, ale się powtórzę – przepiękne widoki, cudowne miejsce! <3
Zdecydowanie wpisuję na podróżniczą Bucket List!
Dziękujemy za komentarz 🙂 Warto odwiedzić to miejsce! 🙂
Jejku, jakie piękne widoki, chciałabym kiedyś wybrać się w takie miejsce 😀 Wstyd się przyznać, ale do Ameryki mi daleko, bo nawet w polskich górach jeszcze nie byłam 😛
Jak zwykle u Ciebie piękne zdjęcia i niesamowita wyprawa. Dziś jakoś nie czuję tej magii świąt, więc dzięki Bogu trafiłam od Ciebie po trochę piękna i inspiracji. Pozdrowienia: -)