Rainbow Mountain
Tęczowa Gora, Rainbow Mountain, Vinicunca, czy Montaña de Siete Colores. Miejsce kryjące się pod tymi nazwami spostrzegliśmy chyba po raz pierwszy na instagramie. Zdjęcia wywarły na nas olbrzymie wrażenie, więc planując naszą trasę po Peru, musieliśmy dodać je do naszego kalendarium.
Jednodniowa wycieczka z Cusco
Miejscem wypadowym na Rainbow Mountain jest Cusco, a jednodniowa wycieczka to koszt 60 soli za osobę. Aby dojść do upragnionego miejsca widokowego, należy przejść trasę około 6km, ale nie jest łatwo. Kolorowa Dolina znajduje się na wysokości ok 5tys m n.p.m., a sam cel wspinaczki leży już na 5200m n.p.m. Uznaliśmy, że to będzie dobra rozgrzewka przed 5 dniowym szlakiem Salkantay.
Aklimatyzacja, aklimatyzacja i jeszcze raz aklimatyacja
Powietrze jest rzadkie, a szlak wydaje się cięższy i stromszy niż w rzeczywistości. Można doznać tutaj objawów choroby wysokościowej; tj ból głowy, przyspieszone tętno, kołatanie serca czy brak sił i utrudniony oddech. My jednak, po spedzeniu tygodnia w Huaraz, gdzie zdążyliśmy się już zaaklimatyzować do wysokości, czuliśmy się całkiem dobrze.
Szlak na 5200 m n.p.m.
Wycieczka rozpoczęła się o 3:30 w nocy. Pierwsze 3h jechaliśmy busem, by następnie zatrzymać się na śniadanie, wliczone w cenę wycieczki. Była także herbata z koki, aby lepiej poradzić sobie z wysokością. Wspinaczkę rozpoczęliśmy o godzinie 9:00, z wysokości ok 4500m n.p.m., a przewodnik dał nam 2-2,5h czasu na to, aby znaleźć się u góry. Po drodze mijaliśmy lokalnych peruwiańczyków, którzy oferowali transport koniem na szczyt, za 50 soli. Sporo osób z tego patentu skorzystało. Również na trasie można było nabyć liście koki i słodycze z jej esencją, aby ułatwić sobie trasę i poprawić samopoczucie.
Na szczycie
Dzień, który wybraliśmy na tę wycieczkę, patrząc na prognozę pogody, był ryzykowny. Chmury i opady deszczu były planowane na godzinę mniej więcej 13:00. Nie traciliśmy jednak nadziei, że wcześniejszą porą, na szczycie, zastanie nas słońce. I tak się stało!
Promienie słońca pięknie rozświetliły nam kolory góry, a cała okolica wydawała się tak piękna, że aż nierealna. Jedynie co nam przeszkadzało, to okropnie zimny wiatr (w końcu to już wysokość 5200m n.p.m.). Mieliśmy jednak na sobie wiele warstw ubrań z ciepłej wełny alpaki.
U szczytu Tęczowej Góry, mieliśmy około 45min czasu na spokojne obfotografowanie widoków i przepięknych krajobrazów. Przewodnik opowiedział nam, skąd wzięły się kolory skał, na które patrzymy. Za każdy kolor odpowiedzialne są pokłady innego pierwiastka chemicznego.
Szlak w południe był ogromnie zatłoczony, ciężko więc było zrobić dobre zdjęcia, bez ciężko sapiących towarzyszy, wchodzących w kadr co kilka sekund. Jesteśmy jednak wytrwali w kwestii fotografii i ostatecznie kilka ujęć mamy samotnych. O takie nam chodziło!
Droga powrotna
Droga powrotna była wiele łatwiejsza od wspinaczki do góry. Mniej więcej w połowie szlaku na dół pogoda znacznie się pogorszyła, aż w końcu zaczął padać grad ze śniegiem. Nieźle przemarzliśmy, jednak nie przeszkadzało nam to już wcale. Kolorowy cel został przez nas zdobyty, przy naprawdę dobrym samopoczuciu na takiej wysokości.
Dobra pogoda to podstawa!
Warto zarezerwować wycieczkę na ostatnią chwilę, stale obserwując pogodę i warunki atmosferyczne. W tak wysokich górach zmiany pogodowe są bardo szybkie. W deszczowy, mglisty dzień wizyta na Rainbow Mountain na pewno nie zrobi na was takiego wrażenia. Nasz wypad uznaliśmy za pełen sukces i każdemu polecamy wybranie się na osobiste obejrzenie tęczy kolorów na Rainbow Mountain.
20 komentarzy