0
The Savannah Way – droga wgłąb kontynentu
Najlepiej podróżować po Australii samochodem. Pozwala to na przemieszczanie się we własnym tempie i spędzenie tyle czasu w danym miejscu, ile tylko nam się podoba. Trasy samochodowe na tym kontynencie są doprawdy niesamowite. Jedna z nich wiedzie z Carins na wschodzie, poprzez czerwone piaski aż po Broome na zachodzie. Nazywa się ona The Savannah Way. W zależności od chęci, część odległości można pokonać szutrowym szlakiem. My przejechaliśmy wschodnią połowę drogi – od wybrzeża Queensland aż po granice Terytorium Północnego.
Millstream Falls
Zostawiliśmy za plecami płaskowyż Atherton i skierowaliśmy się na zachód. Pierwszy przystanek – miasteczko Revenshoe. Wygląda bardzo cicho, spokojnie i dość…prowincjonalnie. Na obrzeżach znajduje się park narodowy Millstream Falls, a w nim wodospad, który można podziwiać z platformy widokowej tuż nad nim.
Australijski Outback
Kierując się na wschód wjechaliśmy w tajemniczy Outback. Kopce termitów zaczęły otaczać drogę, która robiła się coraz węższa. Miejscami był tylko jeden pas, przez co wymijanie długaśnych australijskich ciężarówek (niektóre mierzą ponad 50m) było nie lada wyzwaniem.
Po setkach kilometrów dotarliśmy do Normanton. Jest to największe miasteczko w okolicy. Tutaj droga „The Savannah Way” rozdziela się na wymagający szlak przeznaczony dla pojazdów z napędem na 4 koła i na trasę wiodącą przez górnicze miasto Mount Isa. Ze względu na nasz mały, miejski samochodzik byliśmy zmuszeni wybrać drugą opcje. Ale zanim wyruszyliśmy dalej na wschód postanowiliśmy zrobić mały objazd do Karumby. Jest to jednocześnie jedyna wyasfaltowana droga prowadząca do zatoki Karpentaria.
Krajobrazy są majestatyczne. Jest coś niesłychanie pociągającego w tych odległych i odizolowanych, otwartych przestrzeniach. Towarzyszyło nam poczucie oderwania od nowoczesnego, szybkiego stylu życia toczącego się w wielkich miastach gdzieś daleko, daleko stąd. Podziwiając niekończące się płaskie wody zatoki, niezliczone ptaki i zwierzęta, można się poczuć wyjątkowo. W tym miejscu naprawdę da się odpocząć od wszystkiego.
Wszędzie kangury!
Cicha i spokojna Karumba jest także siedzibą główną przemysłu poławiaczy krewetek i rybołówstwa. Zachęcamy więc do skosztowania miejscowych przysmaków, świeżo wyciągniętych z wody. W tym regionie występuje zatrzęsienie kangurów. Szczególnie o świcie i zmierzchu, a także w nocy dosłownie roi się od nich na poboczu drogi. Jazda samochodem jest wtedy szczególnie ryzykowna.
Granica dwóch stanów!
Tuż przy granicy z Terytorium Północnym mieści się największa w kraju kopalnia i miasto Mount Isa. Wkraczamy do nowego stanu i żegnamy się z Queensland… Do zobaczenia!
4 komentarze
rzeczywiście majestatyczne widoki pełne egzotyki , dobrze ,że jesteście we dwójkę i możecie nawzajem się wspierać i wspólnie ekscytować się tą podróżą
Niezwykłe widoki ♥ Obawiam się, że ja w Australii byłabym zbyt zaabsorbowana pająkami i innymi straszydłami, aby móc je podziwiać na żywo 😀
alez zazdroszcze ! to sie nazywa przygoda 🙂
Gdyby nie pająki byłabym tam z Wami 🙂 piękne zdjęcia wspaniałych miejsc, póki co dla mnie na ekranie