nieco przeraziła nas kolejka. Poszliśmy więc najpierw na Forum Romanum i Palatynat. Te 3 obiekty obejmuje jeden bilet ważny dwa dni (z tym że wejścia są jednorazowe, nie możemy wyjść i wejść ponownie). A przy Forum nie trzeba było stać w żadnej kolejce 😉 Bilet zabiera nas na przechadzkę po starożytnej metropolii. Niestety do dnia dzisiejszego zachował się zaledwie cień chwały dawnej imperialnej stolicy. Zależnie od tego jak zainteresowani jesteśmy historią pełen obchód może zająć nawet 4-5h. Więcej ludzi odwiedza Forum Romanum – starożytny rynek niż palatynat, gdzie praktycznie nie napotkaliśmy żadnych tłumów, wycieczki zdają się omijać to wzgórze. Nie wiedzą co tracą, poza dobrze zachowanymi willami antycznych polityków i urzędników nie do przegapienia wspaniały widok z góry na Koloseum. Skoro o nim mowa to warto zobaczyć też wnętrze. Mamy wtedy jaśniejszy obraz jak odbywały się walki i igrzyska. Do zwiedzania udostępniony jest “parter” i I piętro. Miejsce na pewno warte odwiedzenia. Przykry wniosek kujący w oczy jest jednak taki, że szczyt wspaniałości i świetności ta arena ma już dawno za sobą. Po marmurowych trybunach nie pozostał nawet ślad, co krok musimy używać wyobraźni by rozpoznać oryginalne przeznaczenie budowli.
Zdecydowanie warto poświęcić jeden dzień, lub chociaż popołudnie na spacer po parku Villa Borghese. Ładny, malowniczy, zadbany, największy park miasta pełen cyprysów i innej śródziemnomorskiej roślinności. Dla fanów pędzla do odwiedzenia także tamtejsza galeria, podobno znakomite zbiory. Centrum miasta jest wręcz wypakowane po brzegi atrakcjami turystycznymi, tak architektonicznymi jak i gastronomicznymi 🙂 Nie będę tutaj wyjeżdżał z jakąś listą. Chyba każdy, kto się wybiera do Rzymu wie, że np Pantheonu przegapić nie wypada. Polecam cukiernie Pompi mieszczącą się niedaleko Hiszpańskich Schodów. Zaprowadził nas tam nasz włoski gospodarz z couchsurfingu. Wieść niesie, że mają najlepsze tiramissu w mieście. Dodam na koniec, że z Barokowych skarbów zdecydowanie największe wrażenie zrobiła na mnie fontanna di Trevi. Jest po prostu niesamowita, przerosła moje oczekiwania. Problem polega na tym, że mieści się na stosunkowo małym placyku i jest zalewana przez potoki turystów. Postanowiliśmy więc odwiedzić ją ponownie w poniedziałek o 8 rano. Opłaciło się, mieliśmy fontane praktycznie na wyłączność 🙂 Pozostaje mi jedynie życzyć wszystkim wybierającym się do Rzymu sukcesów w szukaniu swojego, odpowiedniego, unikalnego kawałka miasta. A jest w czym wybierać…. 🙂
1 comment
Wieczne miasto o każdej porze roku jest piękne i jest co tam robić warto tam zawsze wrócić może kiedyś wybierzemy się razem?