Być w Yosemite i nie zobaczyć doliny to jak być nad Grand Canyonem i nie zobaczyć kanionu. No nie da się. Jak na pierwszą wizytę zdecydowanie najlepiej wjechać od południowej strony (hwy 41 z Fresno). Po przejechaniu przez kilometrowy, ciemny tunel widok na dolinę, który nagle się pojawia jest jak kubeł zimnej wody….czy gorącej lawy, zależy jak na to patrzeć.
Od razu po lewej jest parking z którego można dać upust swojej żądzy fotografowania. Od tej pory W większej części doliny obowiązuje ruch jednokierunkowy.Co się powinno rzucać w oczy z “Tunnel View” to wodospad Bridevail Fall. Kolejny punkt programu to podejść tak blisko niego, jak tylko możliwe.
Łatwo przegapić zjazd na parking. Także od tej pory powooolutku. Dodatkowo przy parkingu wspaniałe widoki na El Captain, największą ścianę granitową na świecie, mekke wszystkich pasjonujących się wspinaczką. Kolejny niesamowity punkt to mostek nad Marced River z nie do przecenienia widokiem na Yosemite Falls, najwyższy wodospad niekaskadowy w kontynentalnych stanach. Wydaje mi się, że to miejsce nazywa się “swinging Bridge” ale bez gwarancji. Naturalnie pod Yosemite Fall też trzeba podejść tak blisko, jak tylko się da 🙂 Można zajrzeć do Visitor Center pełne informacji o historii parku. Bardzo dobry film puszczają co ~30 min. Warto odwiedzić Mirror Lake u podnóża Half Dome’u. Wczesnym latem będzie się on odbijał w lustrze wody, coś niezwykłego. Z Happy Isles zaczyna się trail na Vernal Fall, Nevada Fall and last but not least Half Dome Peak 🙂 My wchodziliśmy też na szczyt Yosemite Fall. Szlak dość stromy, cały czas schody w zygzak, ale widoki niezapomniane. Na szczycie można z bliska obadać jak rzeka zamienia się w wodospad. Warte wysiłku. To chyba tyle w tej części parku. Aha, w dolinie są też hotele (kosmiczne ceny) i campingi (konieczna rezerwacja duuużo wcześniej)
Yosemite Fall w czerwcu 2011 i to samo miejsce w sierpniu 2011 |